Refleksyjnie

Jillian

Special 4 Cer, myślę, że fajnie czasem wejść na głębsze tematy Wink

Jillian

Chciałam Was zapytać i pewną sprawę, która dla mnie wydaje się co najmniej intrygująca. Dotyczy ona sfery najbardziej chyba wstydliwej- seksualności.
Powiedzcie, dlaczego, gdy facet sypia z kilkoma kobietami przed ślubem, jest to uznane za normę, zaś tak czyniąca kobieta jest uznana za "puszczalską"?
Przecież to dość niesprawiedliwy osąd. Jakie jest Wasze zdanie?

Ceres

Mam teorię, mianowicie jest to chyba po części spowodowane podziałem, jaki panował i wciąż panuje między płciami. Facet zawsze był tym, który utrzymuje rodzinę i to on miał prawo wybrać sobie kobietę, a poza tym nie można stwierdzić, czy już to z kimś zrobił, czy nie... Posiadanie dużej ilości kobiet w niektórych kulturach uważane jest za dowód męskości -.-"
Z kolei kobieta ma czekać, aż któryś ją zechce i być "czysta". To po prostu jest w ludzkiej mentalności, ale z czasem to zniknie, już teraz zaczyna znikać.

Yarrow

O geee, ale wybrałaś moment Jill, właśnie walczę z kumplem na tym froncie. Ostatnio nazwał kilka różnych dziewczyn szmatami, bo A: robią to na dyskotekach, B: jedna jest nadgorliwa -- spotyka się z nią i chce zerwać, ale nie zanim skończą w łóżku.

Powiedziałam mu, że w przypadku A, skoro to potępia, nie powinien tego robić -- ok, są dziewczyny, które są po prostu puszczalskie, szukają przygód na boku albo robią to dla korzyści materialnych (patrz białostockie galerianki), ale jeśli robią to, gdyż mają na to ochotę, to co w tym złego?
Co do sytuacji B, to stwierdziłam, że jest szowinistycznym seksistowskim knurem, skoro najpierw ciągnie pannę do łózka, a potem ją rzuca.

Równouprawnienie to równouprawnienie. Wolny seks, wolna miłość... i nikt nie ma prawa nazywać kobiety szmatą, tylko dlatego, że jej własna seksualność nie jest dla niej powodem do wstydu.

Byłabym rozwinęła bardziej, ale mam imprezę w domu... więc innym razem.

Ceres

Obiecałam sobie, że jak pójdę do LO, to pozamykam te wszystkie drzwi, które niepotrzebnie były otwarte i tylko przez to się zamykałam w sobie.
Te największe zamknęłam i już nie boli, bo wiem, że nie będę ich często widywać i w dodatku zrozumiałam, że tak naprawdę wcale nie byli mi potrzebni. Nie byli przyjaciółmi. Kilka mniejszych drzwi też mam za sobą.
Zaczynam otwierać zupełnie nowe. Mam taką filozofię, że nie otworzę jednych, dopóki nie zamknę innych, albo będzie przeciąg i nie dość, że wszystko z półek pospada, to jeszcze mnie przewieje...
No ale tych jednych nie mogę zamknąć. Długo to już trwa, kilka lat. Zamykam je uparcie, a one się otwierają! Klucz chyba mi przepadł gdzieś... Jeszcze przy tym uparcie otwarłam kolejne drzwi, bo myślałam, że tamte to zamierzchła przeszłość, a tu się przeciąg zerwał... Zastawiam te choler**ne drzwi fotelami czy półkami, ale one wciąż nie są zamknięte. Bo on idzie do tej samej szkoły, co ja. Nie chcę widywać go codziennie na korytarzu i cierpieć.. Więc to na pewno ostatni dzwonek, żeby znaleźć ten klucz i przestać się rozczulać.
Jak ja lubię przenośnie

Nikt mnie wtedy nie rozumie, a ja sobie mogę pofilozofować. Razz

Jillian

A' propos zamykania drzwi, coś o tym wiem, tylko te drzwi nigdy nie chcą się zamknąć i jakoś uparcie się otwierają. Trzeba mieć bardzo dużo siły, by je przytrzymać, ale czasem to konieczne, bo jeśli się otworzą na oścież to przygniotą swym ciężarem do ściany....

Jillian

Znalazłam to przypadkiem i nie mogłam tego nie wrzucić, długie, ale warto to przeczytać Wink

W Indiach opowiada się następującą legendę o stworzeniu mężczyzny i kobiety:
Kiedy Stwórca skończył stwarzanie mężczyzny, zdał sobie sprawę, że zużył już wszystkie konkretne składniki. Nie było więcej nic trwałego, nic stałego czy mocnego, z czego mógłby stworzyć kobietę.
Stwórca zastanawiał się długi czas, w końcu wziął:
krągłość księżyca, gibkość pnącza winorośli
i drżenie trawy,
wysmukłość trzciny i kwitnięcie kwiatów,
lekkość listków i jasność słonecznych promieni,
płaczliwość chmur i niestałość wiatru,
bojaźliwość królika i próżność pawia,
miękkość ptasiego puchu i twardość diamentu,
słodycz miodu i okrucieństwo tygrysa,
żar ognia i chłód śniegu,
gadatliwość papugi i śpiew słowika,
fałszywość lisa i wierność matki lwicy.
Mieszając te wszystkie nietrwałe elementy, Stwórca utworzył kobietę i dał ją mężczyźnie.
Po tygodniu mężczyzna przyszedł i powiedział:
"Panie, stworzenie, które mi dałeś, unieszczęśliwia mnie. Bez przerwy mówi i niemiłosiernie mnie dręczy, tak że nie mam wytchnienia. Żąda, abym stale się nią zajmował i w ten sposób tracę czas. Płacze o każdy drobiazg i żyje bezczynnie. Przyszedłem, aby Ci ją zwrócić, bo nie mogę z nią żyć."
"Dobrze" - odpowiedział Stwórca i wziął ją z powrotem.
Po tygodniu mężczyzna wrócił i rzekł:
"Panie, odkąd oddałem Ci z powrotem to stworzenie, moje życie jest takie puste. Ciągle o niej myślę - jak tańczyła i śpiewała, jak spoglądała na mnie kątem oka, jak przekomarzała się ze mną, a później mocno się do mnie przytulała. Była tak piękna i tak delikatna w dotyku. Uwielbiałem słuchać jej śmiech. Proszę, oddaj mi ją z powrotem."
"Dobrze" - powierdział Stwórca. I mężczyzna wziął ją na nowo.
Jednak trzy dni później znów wrócił i powiedział:
"Panie, nie rozumiem i nie potrafię tego wyjaśnić, ale po wszystkich moich doświadczeniach z tym stworzeniem doszedłem do wniosku, że sprawia mi ona więcej kłopotów, niż radości. Błagam Cię, zabierz ją z powrotem. Nie mogę z nią żyć!"
"Ale nie możesz żyć i bez niej" - odparł Stwórca.
Następnie odwrócił się plecami do mężczyzny i kontynuował swoją pracę.
Mężczyzna zdesperowany powiedział:
"Co ja zrobię? Nie mogę żyć z nią i nie mogę żyć bez niej!"

ale to tylko legenda...? Wink

bazyl11986

Może i tylko legenda, ale coś w tym jest Razz

Seksualność jednej osoby to jej wyłączna sprawa. To czy chce uprawiać seks z facetem czy kobietą, to czy woli czekać z tym do ślubu czy to, że się np onanizuje to tylko i wyłącznie jej/jego sprawa. Dlatego też mam głęboko w rzyci takie osoby, jakich przykład dałaś Yarrow. Ocenianie po pozorach to nawyk osób tępych jak woda. Tak też ich opinie powinny po Tobie spłynąć jak po kaczce. Czysty przykład kretyna, który jest z dziewczyną tylko by "ją przelecieć". Ale to tylko do czasu, bo w końcu się doigra i będzie przez to płakał jak dziecko. I wtedy być może zrozumie. Obawiam się jednak, że Twoje próby rozmowy z nim sczezną na niczym, szkoda tylko Twojego czasu i energii.

A co do sypiania z kilkoma osobami przed ślubem... Mężczyzna jest z natury silny, twardy (w każdym razie w porównaniu do kobiet) i tak też lubi o sobie myśleć. I przez lata taki pogląd głeboko ukształtował się w kulturze, a te reguły są "w nas" po dziś dzień. Co tu dużo mówić, facet zawsze był kimś kto dbał o rodzine, więc jest tym "potężnym". Kobieta dbala o dzieci, dom, więc jest tą "słabszą". I to się kształtowało, aż w końcu - jak to napisała Ceres - ilość kobiet decydowała o "wielkości" faceta. Takie przekonanie jest ciągle w nas, nawet jeśli świadomie sobie z tego nie zdajemy sprawy. I to stąd takie rzeczy nam uchodzą bardziej niż Wam Drogie panie

A drzwi... Drzwi są po to, by były zamkniętę. W jednej piosence Kabaretu Moralnego Niepokoju jest taki bardzo ciekawy i mądry tekst: "Nie oglądaj sie za siebie, bo ci z przodu ktoś przyj***e". No i cóż... Mają racje

Anthony DiNozzo